Straż Karkonoskiego Parku i policja pomogły nastolatkowi, który na Śnieżce odłączył się od rodziców i nie potrafił ich odnaleźć. Pracownicy parku apelują, by w góry wychodzić z naładowanym telefonem.

Rodzina zaparkowała samochód w Czechach, w Pecu, przy kolei linowej. Chłopak po wizycie na Śnieżce został, a rodzice zeszli na czeską stronę. Tam zorientowali się, że syna nie ma i powiadomili służby. W tym czasie nastolatek poprosił o pomoc patrol policji i strażników KPN, którzy byli na Śnieżce. Ci powiadomili czeskie służby, że młody człowiek się odnalazł cały i zdrowy, użyczyli mu też telefonu, by mógł skontaktować się z rodziną.

0607karko

Nastolatek nie miał własnego aparatu, a rodzice przez długi czas byli poza zasięgiem, więc trudno było o łączność. W końcu jednak wszystko się udało, a chłopak został przekazany rodzicom na komisariacie w Kowarach.

- Bardzo prosimy o zabieranie naładowanych telefonów w góry, z włączonym roamingiem, który nie kosztuje już dużo, a w wielu przypadkach w Unii Europejskiej jest bezpłatny. Dobrze jest wcześniej wgrać do swojego urządzenia mapy offline i aplikację "Ratunek" - apelują przyrodnicy z Karkonoszy.

I przypominają, że w polskich górach pomoc straży parku, policji, GOPR Karkonosze jest bezpłatna, ale za akcje ratunkowe i poszukiwawcze Horskiej Służby w Czechach trzeba płacić. Bywa, że do zapłaty są duże pieniądze, np. za użycie śmigłowca. Można się od tego ubezpieczyć na czas górskich wędrówek.

źródło: FB/Karkonoski Park Narodowy