Kolejny weekend majowy w Tatrach za nami.

I tym razem ratownicy TOPRu mieli pełne ręce roboty. W piątek do centrali TOPR zadzwonił turysta, który utknął w żlebie Kirkora nad ostatnim progiem skalnym. Turysta, schodząc z Giewontu pomylił drogę i zaczął schodzić stromym terenem. Na miejsce ruszyli ratownicy. Mężczyzna został opuszczony na linie wraz z ratownikiem do podstawy ściany. Dalej sprowadzono turystę do Doliny Strążyskiej. 

W trakcie tej akcji przyszło zgłoszenie od trójki turystów, którzy utknęli podczas wejścia na Kozią Przełęcz od strony Pięciu Stawów Polskich. Przerosły ich trudności jakie panowały na szlaku. Ratownicy dotarli do potrzebujących i sprowadzili do Dolinki Pustej. 

Do dość ciekawego zdarzenia doszło wczoraj. Turysta zgłosił do stacji meteorologicznej na Hali Gąsienicowej, że wraca ze Świnicy, gdzie został jego kolega. Niestety poszukiwany nie miał przy sobie telefonu. Śmigłowiec wyruszył w ratownikami na szczyt. Wracając zabrał turystę z Hali Gąsienicowej do Centrali TOPR. W tym czasie na szczyt Giewontu poleciała kolejna grupa ratowników. Tymczasem ratownicy z turystą znaleźli poszukiwanego w pensjonacie, w którym nocowali... Śmigłowiec musiał polecieć na szczyt po pozostawionych tam ratowników. 

W wyższych partiach Tatr wciąż panują zimowe warunki, które wymagają doświadczenia, posiadania odpowiedniego sprzętu i umiejętności posługiwania się nim. Poza tym ostatnio w Tatrach występują burze. TOPR apeluje o rozsądne planowanie i realizację wyjść w góry. 

Źródło:
TOPR