Panie Jacku, bardzo krótko.
Pisze Pan, że też używam inwektyw. Pochlebia mi Pan bo to oznacza, że mnie Pan czyta. Tu na jkw na pewno nie - mam zbyt wiele szacunku dla Irka a poza tym tu jakby nie ma klimatu do tego i dlatego tak mnie zdziwił ten Maleszka. Gdzie indziej bywa - ale jestem w tym o całe lata świetlne odległy od Dzika, szczególnie w "branży ginekologicznej".
A teraz odnośnie dobroczynności. Chyba Pan zgodzi się ze mną, że dobroczynność jest tylko wtedy prawdziwa gdy pozostaje w cieniu. Jawna buduje pomniczek donatorowi i może krępować obdarowanego. I to niestety Pana wina - to Pan pierwszy wyjechał z tą informacją na Brytanie. Było napisane "Tłumacz" ale wybaczy Pan - rozszyfrowanie tego było dziecinnie proste a nazwisko (którego Dzik i jego kolejne klony zawsze się wypiera) będzie chyba podane w książce. Chyba Pan zrobił krzywdę Dzikowi - moja "przedpiszczyni" dokończyła dzieła z wdziękiem słonia w sklepie porcelany.
Na koniec w kwestii zdziwienia Basi. Jest taka stara anegdota o grobie nieznanego żołnierza w Tel Avivie na którym jest napis Izaak Goldstein. Kogoś to zdziwiło przy składaniu wieńca i zapytał jak to możliwe, że na grobie nieznanego żołnierza jest nazwisko. Usłyszał odpowiedź, że Izaak Goldstein to był znany jako kupiec tekstylny ale jako żołnierz to nie był znany. Podobnie z Dzikiem - jest znany jako autor wulgarnych tekstów pisanych fatalną polszczyzną i z okropnymi błędami ortograficznymi a czasami i przepisywania cudzych, natomiast jako literat to on nie był znany. No i to by było tego na tyle.
Pozdrawiam i nisko się kłaniam. Proszę przekazać pozdrowienia panu Kacprowi, którego miałem przyjemność kiedyś poznać co nadal miło wspominam.