Re: Walka z niedźwiedziem w Dol. Chochołowskiej
|
|
Tomku, za bardzo nie rozumiem niektórych tez, Twego ciekawego postu. Po pierwsze - twierdzisz, że przepis jazdy na światłach przyniósł wręcz odwrotne skutki. Skąd ten wniosek - dysponujesz jakimiś danymi statystycznymi, że ilość wypadków wzrosła? Ja osobiście uważam, że mój komfort jazdy wzrósł.
Drugi problem. Moja opowiastka o ew. zachowaniu po wypadku drogowym nie ma nic wspólnego z przepisami ruchu. Ty twierdzisz, że są złe. Idziesz chyba za daleko - powiedziałbym, że nie są doskonałe (bo doskonałych przepisów nie ma w ogóle). No i w zasadzie są takie same jak na całym świecie (różnica między lewostronnym ruchem a prawostronnym to tylko kwestia umowna). Mnie chodziło o aspekt moralny sprawy w aspekcie rozszalałej dyskusji w mediach i internecie. Większość dyskutantów wypina dumnie piersi i stwierdza - "ja bym tego nie zrobił bo to - mocne słowa - itd". Ja natomiast przekornie twierdzę, że aby wiedzieć, że się czegoś nie zrobi trzeba wpierw się znaleźć w takiej sytuacji. 10 przykazań ustalono ileś tysięcy lat temu a ludzkość ich nie przestrzega. Nie wypowiadam się w kwestii tego pożałowania godnego wypadku bo nie wiem jak do końca było. Natomiast nie tyle bawi co dziwi (ale i gorszy) poziom histerii społecznej rozpętanej w tej sprawie. W Polsce co roku jest dokonywana spora ilość morderstw, niektóre w tzw. afekcie albo obronie własnej, szczególnie te drugie o bardzo cienkich granicach, gdzie je można nazwać morderstwem a gdzie obroną. Na co dzień notowane są przypadki bestialstwa wobec zwierząt domowych, szczególnie psów. To co kilkunastoletni chłopcy potrafią wyprawiać z bezdomnymi kotami budzi grozę. Ubój zwierząt, szczególnie tzw. gospodarczy to częstokroć horror. I co? I nic - te zdarzenia nie budzą takich emocji społecznych jak sprawa misia, powiedziałbym wręcz, że nie budzą żadnych emocji. Podobnie zresztą jak zawiniątka z zwłokami noworodków znajdowane na śmietnikach. Tych ludzi, przed rozstrzygnięciem sprawy przez sąd, osądzono i wydano wyrok. Na kulturalnych forach, takich jak choćby to forma tego potępienia jest stonowana. Na takich jak Onet dzieją się rzeczy straszne - nawoływania do samosądu (bo sprzedajny sąd uniewinni), oraz domagania się kar o wręcz średniowiecznym rodowodzie (wznowienie instytucji pręgierza, obwożenie w klatce itd). A tak na dobrą sprawę o faktycznym przebiegu incydentu nie wiemy nic. Znamy tylko relacje ludzi, którzy mają prawo się bronić - proszę zwrócić uwagę, że prokuratura nie zajęła jeszcze stanowiska w kwestii dalszych przesłuchań, czy "w sprawie" (czyli jako świadek - tu trzeba mówić prawdę) czy też przeciwko (czyli jako posądzony - wolno kłamać). Druga relacja to stanowisko TPN, można powiedzieć z samej natury rzeczy wręcz przeciwne. Ta sprawa może przynieść pozytywne skutki. Kiedyś sprawa Szumnego (lawina na Rysach) spowodowała, że mnożące się przypadki różnych mniej lub bardziej tragicznych w skutkach wypraw szkolnych pod "dowództwem" co nieco nadmiernie ambitnych nauczycieli urwała się jak ręką odjął a kilka lat już minęło. Sprawa niedźwiadka z Chochołowskiej może spowodować, że nastąpi zastanowienie się co robić aby podobna tragedia, obojętnie czy z stratami po stronie niedźwiedzi czy też ludzi się nie powtórzyła. Na wiosnę tego roku niedźwiedzica z dwojgiem małych się włóczyła nocami i rankiem też po obejściach na Krzeptówkach. Tragedia wisiała w powietrzu - reakcji ze strony TPN nie było, zmowa milczenia trwa. Na razie wiemy jedynie to, że TPN (a chyba i TANAP) podpisał umowę o współpracy w dziedzinie przeciwdziałania synatropizacji niedźwiedzi z amerykańskim parkiem narodowym Rocky Mountain w stanie Colorado. Bo wielkość parku analogiczna. Faktycznie TPN i TANAP to mniejwięcej to samo powierzchniowo co Rocky Mountain. Dalszych analogii brak. Wokół jest pustkowie brak osiedli a w samym parku ruch turystyczny istnieje w zasadzie tylko przy drodze przecinającej park i góry. Drodze niezwykłej zresztą - najwyżej poprowadzonej autostradzie na świecie - prawie cały czas po poziomie 2000 m npm z maksimum na 3700 m npm (okoliczne szczyty ok. 4500 m npm. Czylii same podobieństwa! Nic to, panowie doktorzy i docenci z TPN trochę sobie pojeżdżą. |
|
Uwaga: publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników strony. Portal Górski www.portalgorski.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.