Chodzenie z kijami staje się w Polsce coraz bardziej popularne.

O pasji do tego sportu, zdrowiu, aktywności fizycznej rozmawiamy z Aleksandrem Wilanowskim, autorem książki „Nordic walking razem”.

Jak się zaczęła Pana przygoda z nordic walkingiem?

Pierwsze kroki z kijem od szczotki postawiłem na wykładzinie w studenckiej kawalerce. W jednej z rozgłośni radiowej usłyszałem wzmiankę o tym sporcie, włączyłem internet i wpadłem. Od pierwszej chwili wiedziałem, że to jest to. Studiowałem wtedy fizjoterapię, gdzie wpajano nam, że najlepszym lekarstwem jest ruch, a w marszu z kijami odnalazłem wszystko to, co zdrowe i bezpieczne. Nordic walking przemówił do mnie jako forma profilaktyki zdrowotnej, ale również jako aktywności, która może zastąpić bieganie lub do tego biegania przygotować. Po pierwszym szkoleniu instruktorskim oddałem się promocji tego sportu. Czułem, że powstaje nowa aktywność ruchowa, i możliwość udziału w jej tworzeniu była bardzo ekscytująca.

Co Pana najbardziej przekonało do tego rodzaju aktywności?

Jak już wspomniałem, w pierwszej kolejności nordic walking przemówił do mnie jako zdrowa forma aktywności odpowiednia dla każdego. Zaraz po tym odkryłem w marszu z kijami świetny sposób na aktywność, która może zastąpić bieganie lub do treningów biegowych przygotować. Uważam, że bieganie jest świetną aktywnością i sam bardzo je lubię. Jednak aby czerpać z niego pełną przyjemność, trzeba być w dobrej kondycji. Ponadto, dla zachowania zdrowia układu kostno-stawowego, mięśni i ścięgien, wszystkie nasze struktury układu ruchu muszą być na to odpowiednio przygotowane.
W idealnym świecie byłoby tak: 1. Wstaję z fotela. 2. Rozpoczynam trening z kijami. 3 Próbuję slowjogingu. 4. Jestem odpowiednio przygotowany, więc idę biegać. 5. Łączę bieganie z nordic walkingiem, ponieważ te dwie aktywności doskonale się uzupełniają.
Dziś w nordic walkingu najbardziej cenię relacje społeczne, jakie się tworzą, i to, jak bardzo aktywizuje Polaków do aktywności, nie tylko w dużych miastach, ale również w małych miejscowościach i na wsiach. To przemiany, które widzę u ludzi, nadają mi energię do promowania nordic walkingu.

Nordic walking jest dla każdego?

Z jednej strony – nie. Nordic walking to nie jest aktywność dla każdego, podobnie jak bieganie, jazda na rowerze czy pływanie. To, do czego namawiam, to do szukania aktywności ruchowej, która sprawia przyjemność, bo gdy trening przestaje być koniecznością, walką o kondycję, sylwetkę czy osiągi, staje się czasem relaksu. Wtedy łatwiej jest utrzymać regularność i zachować entuzjazm do ćwiczeń. W nordic walkingu nie znajdziemy pędu, adrenaliny ani spektakularnych ewolucji, a rozumiem, że są osoby, które właśnie tego potrzebują.
Z drugiej strony – tak. Nordic walkingowi każdy powinien dać szansę. Przeciwdziała skutkom długotrwałego siedzenia oraz oferuje ogromne możliwości sportowe. Z kijami można chodzić, biegać, ćwiczyć, i to zarówno szybko, jak i wolno, na długie dystanse i sprinty. Choć zdaję sobie sprawę, że nie każdy pokocha tę aktywność, to z pewnością każdy, kto spróbuje marszu z kijami, zrozumie, o co w tym chodzi, i prędzej czy później odnajdzie w tym swoją przyjemność.


„Chodzenie z kijami” wpływa pozytywnie na organizm...?

Tak, oczywiście, tak jak w przypadku każdej aktywności ruchowej. W dzisiejszych czasach niewielu ludzi nie zdaje sobie sprawy, że regularna aktywność fizyczna stanowi fundament zdrowego, pełnego energii życia i sprawnego funkcjonowania.
Mogę wymieniać korzyści związane z nordic walkingiem, takie jak spalanie kalorii, wzmacnianie mięśni, korzystny wpływ na układ krążenia, pracę serca, układ kostno-stawowy czy poprawę zdrowia psychicznego. Niemniej jednak uważam, że najważniejsze jest odnalezienie w tych treningach własnej przyjemności. Dla jednych będzie to moment spokoju, bliski kontakt z naturą, rodzaj resetu umysłowego. Dla innych to sposób na utrzymanie doskonałej kondycji, poprawę zdrowia, kształtowanie sylwetki, a także okazja do spotkań z przyjaciółmi. Korzyści z nordic walkingu jest równie wiele, co osób, które go uprawiają.

... i na psychikę?

Tak, bardzo. Na okładce książki napisałem takie zdania. „Chociaż idę szybko, zwalniam. Chociaż się męczę, odpoczywam. Kiedy znikam w lesie, czuję, że naprawdę jestem.”
Każda aktywność ruchowa jest odskocznią dla naszej psychiki. Szczególnie relaksujące są aktywności rytmiczne. Często mam wrażenie, że rytm wybijany przez powtarzalne kroki i odepchnięcia wprowadza mnie w coś w rodzaju transu, medytacji. Myśli się klarują. Problemy rozwiązują się. Bardzo często z treningu wracam z notatkami, które zapisałem, bo przyszły mi do głowy w trakcie chodzenia.

Na co zwrócić uwagę zaczynając przygodę z nordic walkingiem?

Po pierwsze, zachęcam do zakupu mojej książki (śmiech). Ale na poważnie, sugeruję zwrócenie uwagi na odpowiednie przygotowanie i stworzenie planu działania. Zanim zakupisz nowe kije i ruszysz na pierwszy marsz, zaplanuj co najmniej miesiąc treningów. Określ, które dni i o której godzinie będziesz ćwiczyć. Zastanów się, czy treningi wpasują się w Twój harmonogram dnia. Upewnij się, że możesz je pogodzić z codziennymi obowiązkami i czy Twój sposób odżywiania jest z nimi zgodny. Nie zapomnij też powiedzieć domownikom o swoim planie.
Rozpoczęcie treningów jest często trudne, ale utrzymanie entuzjazmu i systematyczności może być jeszcze trudniejsze. Dlatego plan działania jest tutaj kluczowy. Po pierwszym miesiącu wszystko powinno się ustabilizować, a być może poznasz również osoby o podobnych zainteresowaniach związanych z nordic walkingiem i będziecie trzymać aktywny styl życia razem.

Często można zauważyć osoby z kijami, które jednak niekoniecznie prawidłowo ich używają…

Podobnie jak w każdej innej aktywności, nie każdy na pływalni pływa piękną krytą żabką, nie każdy biegacz to wzór, na który aż miło popatrzeć, nie każdy na rowerze to kolarz, i nie każdy na nartach to wytrawny narciarz. Można by wymieniać długo :-)
Z kijami można spacerować, wędrować po górach, uprawiać nordic walking, biegać i skakać. Możliwości zastosowania są naprawdę szerokie. Nie każdy, kto spaceruje z kijami, jest nordic walkerem, co jednak nie oznacza, że robi coś źle. Chcę podkreślić to jeszcze raz: rób to, co sprawia ci przyjemność, a jeśli poczujesz chęć do doskonalenia się, zacznij to robić, doskonal technikę, przestań spacerować i zacznij trenować.

Są różnice w uprawianiu „nordic’a” w górach i na nizinach?

To, co sprawia trudność w nauczeniu się poprawnej techniki marszu z kijami, to brak wyraźnej odpowiedzi, jaką dają nam właśnie te kije. Nordic walking wywodzi się z narciarstwa biegowego, gdzie odepchnięcie kijami dostarcza wyraźnego wsparcia - im większy nacisk na kije, tym szybciej się poruszamy.
Szczególnie na płaskim terenie ciężko jest wyczuć, że kije nas odpychają, a ramiona pracują. Ten efekt staje się znacznie wyraźniejszy w górach, gdzie siła nacisku na kije pomaga wspinaczce i jednocześnie odciąża stawy bioder i kolan podczas podchodzenia i schodzenia.
Osobiście uwielbiam treningi w terenie górzystym i stymulację mięśni, jaką dostarcza zmienne nachylenie terenu.

Gdy słyszy Pan, że ktoś się wyśmiewa z osób z kijami mówiąc: "-Zapomniałeś nart?" jak Pan reaguje?

Nie reaguję. Uśmiecham się i idę dalej. Może nawet dopada mnie nostalgia, ponieważ dziś już rzadko można usłyszeć taki komentarz. Nordic walking nie jest już dziwiącą nowością, a ten żart przestał już kogokolwiek bawić. Nordic walking stał się bardzo popularny, i wierzę, że z czasem zamiast pytać: "A gdzie narty?" będziemy pytali: "A gdzie masz kije?"

Rozmawiał Łukasz Razowski