Osoby wybierające się na turystyczne szlaki w powiecie suskim powinny uważnie patrzeć pod stopy. Niektóre beskidzkie trasy najeżone są szpikulcami na tyle ostrymi, że są w stanie przebić grubą podeszwę turystycznego buta. Ostatnio natknął się na nie turysta wędrujący niebieskim szlakiem z Suchej Beskidzkiej na Mioduszynę.

W październiku pisaliśmy o identycznych pułapkach na Makowskiej Górze. Kobieta idąca szlakiem turystycznym nadepnęła na ustawioną na sztorc, zaostrzoną śrubę wystającą z korzenia drzewa, która wbiła się jej w stopę. Gdy teren przeszukali policjanci i strażacy, znaleźli jeszcze kilkadziesiąt (!) takich szpikulców.

2001sucha

Niedawno do podobnej sytuacji doszło w okolicy Mioduszyny. - Idąc niebieskim szlakiem wbiłem sobie takie coś do stopy. Kolców było jeszcze kilka. Chyba pojawił się nowy sposób na quadowców, crossowców, no i niestety turystów... Szczęście, że trafiłem samym bokiem stopy i jest tylko draśnięcie. Mogło się skończyć gorzej – napisał jeden z turystów na swoim profilu w portalu społecznościowym. Ze zdjęcia, które umieścił we wpisie wynika, że trafił na pułapkę identyczną jak ta, które znajdowały się na Makowskiej Górze.

Niestety, nie jest to bynajmniej nowy sposób na crossowców i innych użytkowników górskich szlaków. Już w 2004 roku ktoś najeżył kolcami wykonanymi z zaostrzonego drutu zbrojeniowego fragment trasy w Bieszczadach. Z kolei w 2015 roku na szlakach w Gorcach znaleziono deski nabite gwoździami.

Za zastawianie takich pułapek można trafić do więzienia nawet na trzy lata. Osoba, która je zakłada, może bowiem odpowiadać za narażenie ludzi na niebezpieczeństwo utraty życia lub uszczerbku na zdrowiu.

źródo: sucha24.pl