Serce Karkonoskiego Parku Narodowego, górna granica lasu, środek areału zajmowanego przez cietrzewie… A środku tej wręcz idyllicznej zdawać by się mogło scenerii… biwak i ognisko…

Pracownicy Karkonoskiego Parku Narodowego nie kryją oburzenia: „Jak spotykają nas takie sytuacje, to szczerze mówiąc nie wiemy co powiedzieć. Dlaczego w tak szczególnych miejscach muszą dziać się takie historie? Pomysł na majówkę, ekscytującą, inną niż wszystkie, niepowtarzalną i tak egoistyczną. Żyjemy w dziwnych czasach. Tylko ja, ja i ja. Nic się nie liczy, liczę się tylko ja i moje potrzeby” - komentują.

biwak0805

- Chronimy przyrodę dla Was. Od pierwszego maja jesteśmy z naszymi wolontariuszami na karkonoskich szlakach i staramy się Was przekonać, że warto dać chwilę ciszy i spokoju naszym podopiecznym: cietrzewiom i sokołom- mówią przyrodnicy.

Jak podkreślają, starają się, aby ich praca była dla wszystkich zrozumiała. To, że w tym roku zdecydowali się spotkać osobiście z turystami na szlakach wynika z faktu, że nadal poszukują nowych sposobów, aby opowiedzieć o swoich podopiecznych i znaleźć w oczach miłośników gór akceptację dla tego co robimy.

- Wierzcie nam, że nie jest to łatwe. Przez ostatnie trzy dni spotkania z Wami były dla nas bardzo cenną nauką – podkreślają parkowcy z Karkonoszy. - Niestety przeżyliśmy szok. Biwakujący ludzie, poza szlakiem, w ostoi cietrzewi. Sześć mandatów, które nie cofną czasu tak jak słowa, które nie cofnęły śmierci: noli turbare circulos meos (nie psuj moich kół; rzekome słowa Archimedesa, kreślącego figury na piasku, wypowiedziane do swego zabójcy – przyp.red.).

Źródło: FB/Karkonoski Park Narodowy