Mniej więcej dwa lata temu zadzwoniłem z jakąś zupełnie przypadkową sprawą do Betlejemki i odebrał telefon Adrian – pomógł, doradził, coś podpowiedział. Ostatnio znalazł też chwilę czasu na spotkanie, rozmowę o jego górskiej pasji specjalnie dla Czytelników PG.

Adrian Koźbiał

Na początek taka sucha informacja:

Adrian jest kierownikiem COS-PZA Betlejemka czyli Centralnego Ośrodka Szkoleniowego Polskiego Związku Alpinizmu „Betlejemka” i jest to całkowicie odrębna i różna jednostka od zwykłego COSu (Centralnego Ośrodka Sportu). Betlejemka to całoroczna baza noclegowa dla taterników oraz baza szkoleniowa.

Umówiliśmy się z Adrianem w Zakopanem na stacji benzynowej, że mnie podwiezie na Hale Gąsienicową. I tu nie mogę się powstrzymać i muszę to napisać. Charakterystyczny dźwięk terenowego wozu słyszalny był na długo wcześniej nim się pojawił. I te wielkie koła! Nissan Adriana robi wrażenie! Ale droga do Betlejemki do łatwych absolutnie nie należy, więc takie auto jest jak najbardziej koniecznością.

A ponieważ dojazd na Halę zajmuje z dołu trochę czasu, nadarzyła się doskonała okazja aby parę kwestii poruszyć, zagadnąć. I tak, niby „między słowami” wiele się dowiedziałem.

Adrian Koźbiał

Zatem kierownik COS-PZA Betlejemki to także ratownik TOPR. Sam również się ciągle aktywnie wspina i doszkala. Rzadko kiedy natomiast z własnej inicjatywy wychodzi w góry z kursantami. Zimą spotkać go można na stokach narciarskich, gdzie pracuje jako ratownik właśnie. Wspina się i zimą i latem, choć jak mówi woli zimę (za chwilę jednak dodaje, że lato w górach również ma swój niepowtarzalny urok). Adrian to prawdziwy „Człowiek gór” przez duże „Cz”. Góry są jakby „wpisane” w jego oczy, gesty, ręce, życiorys. Choć samo wspinanie pojawiło się u niego stosunkowo późno i na początku miała to być niewinna, chwilowa zabawa. Ostatecznie jednak „wylądował” w Tatrach na dobre, a konkretnie to na Hali Gąsienicowej w Betlejemce. Był również krótki epizod w Alpach – ale ponoć bardziej turystycznie jak sportowo i wspinaczkowo. Osobiście jednak śmiem wątpić, że Adrian ograniczyłby się jedynie do zwyczajnej turystyki.

Adrian Koźbiał

Ale z drugiej strony Adrian to Pan Adrian – głowa rodziny, mąż i ojciec pięcioletniego syna. Biega, załatwia, telefonuje itd. Ciągle narzeka na brak czasu. Nawet ciężko się czasem do niego dodzwonić, a z oficjalnej strony Betlejemki (http://betlejemka.org.pl/) wynika, że wszelkie zgłoszenia przyjmuje kierownik mailowo lub telefonicznie dopiero między 20.00-22.00.

Kiedy wracamy już na dół pytam go jeszcze o coś zupełnie niby prostego i trywialnego:
-Co jest w życiu WAŻNE?
Po krótkim namyśle pada odpowiedź:
-Pasja... To, żeby życie to było coś więcej niż zwyczajna praca, telewizor, obiad i ziemniaki... Ale żeby mieć jeszcze to swoje „coś”. I nie ważne czy to są góry, szachy, zbieranie znaczków, cokolwiek... Ale żeby coś takiego mieć...

P.S. Uwielbiam tego typu spotkania, podczas których, tak naprawdę nie wiem jak i kiedy, ale powstaje fajny materiał...

Bartek Michalak