Nanga Parbat już od końca dziewiętnastego wieku stanowiła granicę między młodością – z ideałami, opętaniem górami – a wysokością i stromizną, które być może nie mają sobie równych na ziemi. Wspinaczka na tę górę stała się równocześnie symbolem takich wartości jak: nieustanna gotowość do akcji, wierność aż po śmierć, zespół wspinaczkowy jako symbol koleżeństwa na całe życie. I szczyt ponad wszystko, swoisty Graal, metafora wspólnego celu, który dla elity niemieckich alpinistów objawiała się jako największe wyzwanie.

Góra przeznaczenia Niemców – Nanga Parbat 1953

„Wbrew zdrowemu rozsądkowi Schneider i Aschenbrenner wspinają się 15 i 16 (1934 roku przyp. red.) czerwca raz jeszcze w kierunku obozu V. Na próżno! Utykają w głębokiej warstwie świeżego śniegu. Kiedy wieje wiatr od grani, zdaje im się, że słyszą wołanie. Ale na siodle nie widać już nikogo. Również 17 czerwca pogoda jest zła. Mężczyźni w obozie IV są zrozpaczeni i u kresu sił. Kto może iść schodzi… Nie ma już nadziei, Willy Merkl i jego tragarz Gay Lay umarli […] Wyprawa dobiega końca.”1

Kiedy Karl Maria Herrligkoffer, przyrodni brat Merkla, dla którego Nanga Parbat była największą świętością życia, dowiaduje się o tej tragedii, obiera za swój życiowy cel zachowanie pamięci o nim. Ślubuje też kontynuacje walki o Nanga Parbat, jako odziedziczony po nim spadek. Willy Merkl stał się dla niego wzorem i jego bohaterska śmierć dostarcza mu bodziec do naśladowania brata. Odległy szczyt w Himalajach staje się jego obsesją, a śmierć Merkla czymś w rodzaju testamentu.
Tym samym Herrligkoffer przejmuje schedę po bracie. Chce walczyć i dowodzić, a na sam koniec chce być silniejszy od góry. Postanawia więc zostać alpinistą i zorganizować wyprawę.
Mimo, że Herrligkofferowi brakuje umiejętności i doświadczenia, ten święcie wierzy w trasy górskie swojego brata, że czuje się powołany do wyprawy na Nanga Parbat. Niejeden w tym czasie obserwując ambitne plany Herrligkoffera zadawał sobie pytania: Dlaczego człowiek zaledwie wędrujący po górach, niemający szans na zdobycie szczytu, z własnej woli porywa się na wyprawę na ośmiotysięcznik? Skąd ten upór? Ta naiwność? Odpowiedz była tylko jedna: Niemieccy himalaiści muszą zdobyć cel Merkla!2

{youtube}Xz5kOQWg7Vs{/youtube}

Nanga Parbat 1953. Reżyseria: Hans Ertl

Nanga Parbat potocznie zwana „ukoronowaniem i ostatnim celem alpinistycznej tęsknoty”3 ma paść łupem niemiecko-austriackiej ekipy w 1953 roku. Na szczyt chcą wejść od strony flanki Rakhiot. Tak samo jak to miało miejsce za wypraw Merkla! Herrligkoffer chce wszystko robić jak przyrodni brat; ta sama ściana, ta sama trasa, ta sama strategia. Ma być też Aschenbrenner, jeden z tych, który przeżył w 1934 roku i który jednocześnie wszedł na Nanga Parbat wyżej niż ktokolwiek inny. Do udziału w wyprawie zostaje też zaproszony Hermann Buhl, który jak i Herrligkoffer, jest również opętany tą górą i alpinizmem. Jest on gotów poświęcić wyprawie i pokonaniu szczytu swój czas, swoje umiejętności i swoją pasję.

Mimo wszystko Buhl pozostaje sceptyczny. W środowisku alpinistycznym nazwisko Herrligkoffera nie liczy się; brakuje mu doświadczenia, najwyraźniej jest on mistrzem propagandy, ale równocześnie staje się on człowiekiem, który daje mu możliwość pójścia w Himalaje, a co najważniejsze obiecał on, że będzie dowodził wyprawą tylko i wyłącznie do obozu bazowego. Na samej górze zaś stery przejąć ma nie kto inny jak Peter Aschenbrenner.

Zespól z 1953 roku jest obiecujący, mimo że uczestnicy się ledwo znają, potrafią się dopasować. Jednak nie sama niezgodność charakterów uczestników, a matka natura spędza im sen z powiek. Tak jak w przypadku poprzednich wypraw, zanosi się na to, że załamanie pogody i duże opady śniegu zniweczą sukces. Sam Herrligkoffer dał sygnał do odwrotu, jednak Buhl pewny swego, mobilizuje resztki sił i w pojedynkę wyrusza na szczyt.

Jest 3 lipca 1953 roku, godzina po północy. W małym, oblodzonym namiocie szturmowym Buhl rozpoczyna swoją batalię o Nanga Parbat. W momencie kiedy Buhl gotuje herbatę, pakuje się, jego partner Otto Kempter leży jeszcze w śpiworze. Nie ma wiatru, księżyc świeci jasno i nie jest zimo. Krótko mówiąc, idealne warunki do wspinaczki. Jego zamiar jest niewyobrażalny; chce jednego dnia zdobyć szczyt samotnie, gdyż w jego mniemaniu Kempter jest zbyt powolny, aby móc dotrzymać mu kroku, i wrócić. Dwie godziny po północy wyrusza… Mija on potężne zwały śniegu i przez strome żebro firnowe dochodzi do grani. Śnieg jest twardy i poorany przez wiatr. Przypina raki i kontynuuje swoją wędrówkę. Zanim jednak dojdzie do Srebrnego Siodła, robi krótki postój. Jest godzina piąta. Zza horyzontu wyłania się słońce. Przed Buhlem rozpościera się widok na K2, Masherbrunn, Rakapshi i Mustang Tower. Po dwóch godzinach stoi na Srebrnym Siodle. Przed nim wielkie pole firnowe. Trzy kilometry, początkowo płaskiego, następnie łagodnie wznoszącego się, a na koniec stromego terenu przed szczytem. Na wysokościomierzu wskazówka zatrzymała się na 7400 metrach.

Otto Kempter jest daleko w tyle, poddaje się właśnie tutaj, na Srebrnym Siodle. Buhl tymczasem stawia kolejne drobne kroki, które zbliżają go do celu. Dla niego droga na szczyt wydawała się zupełnie nierzeczywista. Była niczym sen, którego nie był w stanie pojąć, tak nienamacalny, a jednocześnie tak obecny4. Sama wspinaczka już dawno przestała być przyjemnością i kwintesencją życia, była czystą katorgą.

Na początku stromego wzniesienia prowadzącego na wierzchołek, gdzie rozrzedzone powietrze dawało się mu już mocno we znaki, Buhl zostawia plecak. Przewiązuje anorak, bierze w dłoń czekan i idzie naprzód. Zabiera ze sobą jedynie proporczyk, rękawice, manierkę z herbatą z koki oraz pervitinu i padutinu na czarną godzinę.

Była już druga po południu, a do głównego szczytu dzieliło go wciąż 300 metrów stromej, skalnej grani z nawisem śnieżnym.
O szóstej wieczorem staje na skalnym występie, wypija ostatni łyk herbaty z koki, po czym trawersuje na północną stronę. Jest już u kresu swoich możliwości, w związku z czym część odcinków pokonuje na czworakach. W momencie gdy nie da się już iść na przód, zdaje sobie sprawę, że jest na górze, w najwyższym punkcie Nagiej Góry! Mimo tego nie przywiązuje większej wagi do swojego osiągnięcia. Niczym w transie zza anoraku wyciąga proporczyk, przywiązuje go do czekana i robi zdjęcie, na dowód, że Nanga Parbat została pokonana!

kogut2
Hermann Buhl wraz z resztą niemiecko – austriackiej ekipy, po osiągnięciu szczytu.

Hermann Buhl wyruszył na szczyt samotnie jako pewny siebie, wysportowany i niesamowicie ambitny 28-latek. Kiedy wraca, brakuje mu siły, żeby się cieszyć i odwagi, żeby myśleć o zejściu. Jego twarz przecinają głębokie zmarszczki, usta ma spękane. Wysokość, rozrzedzone powietrze i słońce naznaczyły go. Wycieńczony, niewyspany, z dręczącymi go halucynacjami wlecze się z powrotem na dół. Przed Głową Murzyna nagle spotyka Waltera Frauenbergera i Hansa Ertla. Jego radość jest nieopisana! Dopiero teraz, kiedy jest z nimi i jest bezpieczny wie, że osiągnął to co dla wielu wydawało się niemożliwe, że zdobył Nanga Parbat. I że spełniło się dawne marzenie niemieckich alpinistów. Wyłącznie dzięki niemu!


kogut1
Hermann Buhl na Nanga Parbat.

Sabina Kogut

 

 

Bibliografia:

Reinhold Messner: „Naga Góra. (Nanga Parbat – brat, śmierć i samotność.)

Reinhold Messner: „ Moje życie na krawędzi.”

1 cytat z książki: Naga Góra. (Nanga Parbat – brat, śmierć i samotność.)” 

2 cytat z książki: Naga Góra. (Nanga Parbat – brat, śmierć i samotność.)”

3 słowa Karl’a Marii Herrligkoffer’a

4 słowa Heramann’a Buhl’a na temat jego solowego wejścia na Nanga Parbat