Kto jest odpowiedzialny za masakrę pod Nanga Parbat w 2013 roku? Pojawiają się kolejne głosy kwestionujące kreowaną przez większość mediów informację, jakoby odpowiedzialność za śmierć himalaistów leżała wyłącznie na Talibach.

Jednym z tropów jest Zhang Jingchuan, osoba, która przetrwała masakrę. Atak na bazę nastąpił dokładnie 3 dni po przybyciu Jingchuan’a. W mediach podawana była informacja jakoby to on wezwał pomoc, podczas gdy w rzeczywistości pomoc została wezwana przez Fakira, brata jednego z przewodników.

Zdjęcia himalaistów zabitych pod Nanga Parbat, fot: tribune.com.pk

Zdjęcia himalaistów zabitych pod Nanga Parbat, fot: tribune.com.pk

W zeznaniach Zhang Jingchuana, można przeczytać, że zeskoczył on z klifu po czym wrócił, podkradł się do namiotu ( w którym dalej przebywali terroryści), wziął telefon i zawiadomił ambasadę Chin. Informacji tej nie potwierdza m.in. Fakir, który twierdzi, że to on po kilku godzinach oswobodził się z więzów i powiadomił o całym zajściu pakistańską armię. Wątpliwości w tej sprawie nadaje również fakt, że w sieci brak jest jakichkolwiek zdjęć Zhang Jingchuana bez okularów.

Ponadto pikanterii dodaje informacja o śmierci w niewyjaśnionych okolicznościach dowódcy armii pakistańskiej, który sprawował zwierzchnictwo nad akcją w bazie.

W sieci pojawiają się głosy, jakoby atak pod Nanga Parbat miał być formą zastraszenia, gdyż terroryści początkowo mieli „tylko” porwać turystów. Akcja miała być wymierzona w Chińczyków, którzy w regionie realizują różne inwestycje.

Według informacji pochodzących od miejscowej ludności, chińczycy kładli w okolicy światłowody oraz prowadzili budowę Karakorum Highway. W przyszłości planowana była również budowa kolei. Taki stan rzeczy, mógł nie odpowiadać innym krajom, które postarały się o zakłócenie współpracy na linii Pakistan- Chiny.

Z Pakistanu wrócił niedawno Ralf Dujmovits, który był pierwszym obcokrajowcem odwiedzającym BC Diamir po masakrze. Jego celem było pokazanie innym, że okolica jest gościnna i dostępna dla wspinaczy. Jednak podczas swojej wyprawy, Niemiec odniósł nieco inne wrażenie.

„Z jednej strony w okolicach Nanga Parbat istnieje problem z Talibami. Jednak myślę, że znacznie poważniejszy problem, tutaj w Dolinie Diamir wynika z sytuacji socjo-kulturalnej. Ludzie, którzy tutaj żyją to konserwatywni fundamentaliści. Między nimi wciąż jest wiele sporów. Jeśli dziadek kogoś z tutejszych pokłócił się z innym dziadkiem, to ich wnukowie będą chcieli to pomścić.”

Bardzo ciężko opisać tutejszych ludzi, jako otwartych do obcych. Człowiek będąc tutaj, niema poczucia jakby był tu mile widziany. Szczerze powiedziawszy, nie jestem już na 100% pewny, że zamach przeprowadzony w BC był dokonany przez Talibów. W tym temacie zmieniłem nieco zdanie” – powiedział Ralf w wywiadzie udzielonym po powrocie do Niemiec.

źródła: tribune.com.pk, lhrtimes.com, altitudepakistan.blogspot.ie