Spore szczęście miał turysta, który udał się w góry, gdzie doznał kontuzji. Z powodu wyłączonego telefonu nie mógł wezwać pomocy. Przez przypadek odnaleźli go schodzący z Tatr ratownicy.

Po godzinie 8:00 do Tatrzańskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego zadzwoniła mieszkanka Poronina informując, że poprzedniego wieczora z domu wyszedł w góry jej znajomy, zabierając tylko niewielki plecak z prowiantem.

- Nie zabrał leków, które musi stale zażywać – relacjonuje Adam Marasek z TOPR. - Nie udało się nawiązać z nim łączności telefonicznej. Sprawdzono schroniska, czy do którego z nich nie dotarł poszukiwany mężczyzna.

topr2003
zdjęcie ilustracyjne

O godzinie 11:27 CPR poinformował TOPR, że zadzwonił do nich turysta informując, że szedł z Kuźnic na Giewont i utknął na jakiejś górze. Połączenie zostało przerwane. Nie udało się ponownie do niego dodzwonić.

- W rejonie Kondratowej akurat przebywał jeden z ratowników. Polecono mu by sprawdził, czy z rejonu szlaku na Giewont nie wzywa ktoś pomocy. Również w tym czasie dwaj ratownicy prowadzili grupę skitourowców w kierunku Łopaty. W rejonie Suchego Wierchu dostrzegli siedzącego na śniegu mężczyznę – opisuje ratownik.

Okazało się, że doznał on urazu kolana. Miał wyładowany telefon i nie mógł wezwać pomocy. O zdarzeniu poinformowano Centralę, przekazując nazwisko turysty. Okazało się, że jest to poszukiwany od rana mężczyzna. Został on śmigłowcem przetransportowany do szpitala.

Opr.raz/źródło: TOPR