Prawdziwego turystę na górskim szlaku można poznać m.in. po tym, że w momencie napotkania drugiej, nawet obcej osoby, wita ją słowami „cześć” lub „dzień dobry”. Zresztą nie jest tak bardzo istotne, jakiego wyrażenia używamy. W końcu w górach każdy jest „swój”. To trochę tak, jakby nagle ktoś zapisał nas do elitarnego klubu ludzi gór. Miło jest zobaczyć uśmiechniętą twarz, życzącą dobrego dnia lub mówiącą po prostu cześć.

Zdjęcie z bazy zdjęć PG: Babia Góra – fot. Bartosz Budzoń
Zdjęcie z bazy zdjęć PG: Babia Góra – fot. Bartosz Budzoń

Jest kilka teorii skąd w ogóle wziął się ów zwyczaj i dlaczego tak jest. Kiedyś bowiem góry były tak rzadko odwiedzane, eksplorowane, że spotkanie drugiego człowieka stanowiło rzadkość. Gdy takie coś miało miejsce, aż się prosiło, by na chwilę przystanąć i z takim turystą przywitać się i porozmawiać. Podkreśla się także inne aspekty. Wybór gór jako życiowej pasji, poszukiwania tam swego rodzaju ukojenia, spełnienia i wrażeń (a więc pewien specyficzny punkt widzenia świata, wrażliwość i emocjonalność) jednoczył ludzi przemierzających góry, nawet gdy faktycznie się nie znali wcześniej. Można było jednak domniemywać, iż wyznają oni podobne wartości. Chodziło też o pewną troskę o anonimowo napotkaną osobę. Istnieje również teoria, w myśl której powiedzenie napotkanemu wędrowcy „dzień dobry”, było swego rodzaju życzeniem tej osobie udanej oraz spokojnej wędrówki przy ładnej pogodzie i bezpiecznego powrotu do domu. Są też i tacy, którzy pozdrawiają po dziś dzień tradycyjnym „szczęść Boże”.

Jednak w dzisiejszych, kiedy to góry (na szlakach do popularnych schronisk czy np. na Giewont) odwiedza spora liczba czasem zupełnie przypadkowych osób, tradycja ta jakby zanika. Odżywa natomiast w miesiącach poza sezonem, wysoko w górach, szczególnie zimą. Mówi się, że to schodzący powinien pierwszy pozdrowić wchodzących na szczyt. To on również wita nas jako tych, którzy później weszli na szlak. Moim zdaniem nie ma to wielkiego znaczenia. Po prostu kiedy kogoś mijamy, jeśli podążamy w tym samym kierunku, warto się pozdrawiać.

Takie zwyczajne „dzień dobry” może być też czasem pretekstem do początku ciekawej znajomości. Kto bowiem nie zna jakiegoś małżenstwa, które poznało się w górach? Oprócz zwyczajnych pozdrowień, można też przy okazji ostrzec przed ciężkim odcinkiem drogi lub innymi utrudnieniami na szlaku albo najzwyczajniej uspokoić turystów z naprzeciwka, że do schroniska już niedaleko. I chociaż tradycja ta jest coraz rzadsza i słabiej kultywowana, nadal natknąć się można na wiele osób propagujących takową ideę. Zatem cześć!

{youtube}BGeYuszbSoM{/youtube}

Zdjęcie z bazy zdjęć PG: Pieniny - widok ze szlaku
Zdjęcie z bazy zdjęć PG: Pieniny - widok ze szlaku

Bartek Michalak

Źródło:
Internet (ogólnie)